Patrząc z perspektywy czasu na całe szczęście dla nieszczęsnego Beaujolais Nouveau moda na to wino przemija. Jeszcze parę lat temu lud Polski ochoczo wędrował do sklepów i kupował duże ilości tego sikacza. Sprzedać 500 butelek w dwa dni w porządnym sklepie specjalistycznym to nie był żaden wyczyn. W pewnym momencie się ocknęliśmy i doszliśmy do wniosku, że ktoś nabija nas w butelkę. No bo jak wytłumaczyć sytuację, w której wyprodukowanie tego marnego trunku podejrzewam kosztuje 50 centów a na półce w sklepie 40 zł? Marketingowy sukces Beaujolais jest niesamowity. Z marnego wina rozkręcono biznes, który zaczyna kręcić się zawsze w trzeci czwartek listopada, ale mam wrażenie, że już chyba tylko francuzi świętują.

Ostatnio piłem wersję de lux tego wspaniałego napoju – Beaujolais Nouveau Villages. Na szczęście zapłaciłem całe nic.

Idę na kieliszek eksperymentalnego, niskobudżetowego chardonnay z Biedronki. Gdybym nie pojawił się tu za tydzień to znaczy, że leczę ciężkie zatrucie.

Zdrowie

Podobne wpisy

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *